Poradnik część 2 – co jeść?
Podstawą dobrego nastroju podczas autostopowania jest pełny brzuszek, a jedzenie to jedna z najpiękniejszych czynności w życiu. I czasem podczas podróży nawet chleb z konserwą turystyczną może smakować wybornie.
Jako że wiele osób pyta mnie: ‘A CO TY JESZ TAM ZA GRANICĄ’, postanowiłam napisać krótko na mój ulubiony temat. Tym bardziej, że wielu znajomych też postanowiło ruszyć dalej stopem i dostaję 500 wiadomości dotyczących wszystkiego (pytajcie pytajcie, przynajmniej mam o czym pisać :D).
Zauważyłam u siebie, że jadąc stopem nie mam wilczego apetytu (może to dobry sposób na schudnięcie!). Co do jedzenia – są ludzie, którzy podróżują i stołują się gotowym, normalnym jedzeniem. Ale są tacy, którzy zabierając 5 euro na cały wyjazd mają niezłą szkołę przetrwania (czyt. ja).
Pierwsze dni
Polecam je przetrwać na zapasach wziętych z domu, chyba że jedziecie na południe (pasztety w temperaturze 30+ umierają). Jedzenie w puszkach i słoikach jest okej, ale dużo waży. Bierzcie dużo chleba (no oczywiście nie tyle, żeby się zepsuł). Moim zdaniem tostowy trzyma się najdłużej, aczkolwiek różne opinie słyszałam.
Obiad we Francji. Mieliśmy nawet herbatkę granulowaną!
Zupki chińskie
To chyba najlepsza rzecz, jaką można zabrać na wyprawę stopem! Lekkie, nie zajmują dużo miejsca, wrzątek dostaniecie na każdej stacji czy w restauracji. A ich największą zaletą jest to, że są ciepłe. Pamiętajcie oczywiście o menażce i łyżce – pozdrawiam Maćka, który o tym nie pomyślał. (;
Coś słodkiego
Warto zabrać, ale uwaga na to, co może zacząć pływać – w Grecji czekoladę jadłam łyżeczką. Chociaż w sumie była tak samo smaczna. (;
Mówcie, że nie macie jedzenia!
Ludzie albo się uśmiechną i pomyślą, że jesteście nienormalni, albo Was nakarmią. Czasem kierowcy ciężarówek, wracając do domu, mają go za dużo – ewentualnie chcą się podzielić, tak z dobroci serca. Też zawsze daję jedzenie jak zabieram autostopowiczów, żeby nie było!
Citriniada w Rumunii:
I najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek jadłam – Bruksela:
Oprócz tego Emilka poleca: zabrać magnez w pastylkach, przynajmniej jedną wodę. Nie pijcie kranówy jeśli nie jesteście pewni, że po niej nie umrzecie.
W Amsterdamie mają wodę w kartonie! Opakowanie świetnie się nadaje do przelania piwa i spożywania go w sercu miasta.
I nie jedzcie wszystkich owoców, które znajdziecie po drodze. No chyba że jak ja macie strusi żołądek. 😀
Takie tam za domem w Foggi (Włochy, spędziliśmy tam tydzień):
Kulinarne nowości
Podczas podróży można odkryć nie tylko wodę w kartonie i piwo tańsze niż pusta plastikowa butelka zwrotna. Oto hit z Miastkowa, w drodze na Litwę (tak, parówki o smaku bananowym i tęczowym):
Oprócz polskiej wódki nad litewskim morzem gustują też w najbardziej wyszukanych lodach wodnych, jakie kiedykolwiek powstały (smak mojego dzieciństwa, wrzucam z sentymentu!)
Degustacja piwa w markecie we Włoszech: (-more? more? -of course, i wanna be drunk!)
Ale wiedzcie też, że nie ma sensu tachać całej lodówki, bo w sumie to też swoje waży. Trzeba mieć wyczucie i umieć znajdywać markety typu Lidl, w których ceny są porównywalne do polskich.
Ewentualnie najeść się przed wyjazdem na cały miesiąc. :>