autostop wietnam
azja,  podróże,  rozkminy,  wietnam

Powrót do Wietnamu i małe rozkminki. Zwykłe życie w Azji – dzień 71.

Choć minęło 7 lat, jak dziś pamiętam to uczucie gdy jechałam na pace dostawczaka na granicę z Wietnamem. Może i siedziałam obok zgniłego ogórka, łupinek cebuli i sama czułam się jak worek ziemniaków, gdy auto podskakiwało na każdym progu zwalniającym, ale miałam ogromne poczucie zwycięstwa – że ja, zwykła Emi z Pabianic, lat 22, spełniam właśnie swoje największe marzenie i jadę do tego dziwnego kraju na końcu świata, gdzie ludzie chodzą w śmiesznych, stożkowych kapeluszach. I choć w kieszeni miałam garść dolarów, a przed sobą wizję łapania stopa na średnio uczęszczanej drodze lub spania w namiocie w szczerym polu, czułam po prostu czystą radość.

Każdy z nas czasem gdzieś wraca i to nie musi być miejsce dalekie od domu. Czasem trafiamy do miasteczka, w którym byliśmy na koloniach w podstawówce. Albo do parku w rodzinnym mieście, gdzie nie zagląda się już zbyt często, a kiedyś w największej tajemnicy chodziło się tam na pierwsze gimnazjalne piwo czy randki. Te wspomnienia są ciepłe i miłe, tylko problem polega na tym, że bardzo często nie da się ich odtworzyć jeden do jednego, a czasem może nawet przynoszą nutkę rozczarowania połączonego z nostalgią. Jak stara baba czuję się gdy czasem podczas kolejnej podróży w to samo miejsce mówię: ‘o, a tu kiedyś stało takie drzewo’. ‘Za tym placem było moje ulubione targowisko, ale widzę, że wszystko przebudowali’. ‘Zupa w tym lokalu kilka lat temu chyba była smaczniejsza’. ‘Inaczej pamiętam to miasto’. Miejsca się zmieniają, my się zmieniamy i zmieniają się nasze wrażenia gdy próbujemy czegoś ponownie, a nie pierwszy raz.

Od kilku dni siedzę w Sajgonie i mam dziwne wrażenie, że nigdy nie byłam w tym mieście. A przecież spędziłam tu trochę czasu, ba, nawet ‘pracowałam’! – robiłam ogromne bańki mydlane przed widownią o średniej wieku 8 lat. Na to że nie poznaję miasta ma pewnie też duży wpływ Chiński Nowy Rok i święto Tet – przez tydzień wszystko jest pozamykane i Sajgon wygląda jak wymarła metropolia.

A może to miejsce wydaje mi się dziwne, bo już nie nocuję byle gdzie, tylko wynajęłam mieszkanie w samym centrum? Może ten Wietnam – a raczej jego kawałek – już nie pasuje do stereotypowego obrazka biednego kraju? Może to widok Wietnamczyków z iPhonami w modnych kawiarniach dziwi białego Europejczyka, który chciał zobaczyć coś egzotycznego? Cóż za klasizm!

To, co pamiętam z Wietnamu, to raptem kilka miejsc – chyba muszę odkopać pamiętniki sprzed 7 lat i je poczytać, żeby trochę ożywić wspomnienia – aż mi ich szkoda! Ale kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że 7 lat szybkiego rozwoju w takim kraju jak Wietnam to kawał czasu, bardzo mnie to cieszy. Sajgon nie zaskoczy mnie już w taki sposób jak w 2016 roku, ale mam nadzieję, że gdy wszystko się otworzy po Chińskim Nowym Roku, to miasto zdziwi mnie jeszcze bardziej i będę mogła poznać je na nowo.

➡ Zobacz relacje z Wietnamu na Instagramie: www.instagram.com/podrozezajedenusmiech

i na Facebooku: Podróże za jeden uśmiech – blog podróżniczy

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *