szczepienia azja tajlandia
azja,  indonezja,  kambodża,  malezja,  poradniki,  tajlandia,  wietnam

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Azji: Szczepienia

Dlaczego wyjazd do Azji to droga impreza już na starcie, czym są meningokoki i dlaczego można mieć to w dupie oraz wszystko to, co do tej pory udało mi się ustalić na temat ‘jak nie umrzeć w mękach w Wietnamie’ – druga część relacji z przygotowań do podróży. Zaczynamy!
Powiedzcie mi proszę, na czym polega gównoburza dotycząca szczepień i dlaczego nieszczepienie dzieci/młodzieży/osób dorosłych stało się ostatnio takie modne? *
Zaintrygowana tym tematem postanowiłam zapoznać się z postulatami przeciwników wbijania sobie igieł. A nuż mają rację? Wpisałam więc w Google ‘dlaczego szczepionki są złe?’ i od razu wyświetliła mi się długa lista artykułów z portali o dzieciach. Z zaciekawieniem przeczytałam wyrywkowo kilka akapitów. Wyrywkowo, bo szybko zrobiło mi się przykro, jak można odrzucać tak wspaniały wynalazek chroniący nas od najmłodszych lat przed tyloma przykrymi chorobami? Zamiast rzeczowych argumentów znalazłam na forach lament rozhisteryzowanych matek, które opisują, że ich córeczki po szczepionce miały krzyk mózgowy i OMAL NIE UMARŁY. Proszę się nie śmiać! To poważna sprawa.
Ja na szczęście po szczepieniach miałam tylko gorączkę i jakimś cudem ją przeżyłam. A nie oszczędzali mi krzyku i wbijali się we wszystkie dostępne mięśnie.
Ale po kolei.

SZCZEPIENIA: AZJA POŁUDNIOWO-WSCHODNIA

Często mnie pytacie o to gdzie się szczepiłam, za ile się szczepiłam, ale przede wszystkim – na co się szczepiłam. Wjeżdżając do Tajlandii, Malezji, Kambodży i Wietnamu, nigdy nie zostałam poproszona o książeczkę szczepień, bo tam są one wyłącznie zalecane, a nie obowiązkowe. Teoretycznie więc nie trzeba ich robić (w niektórych krajach np. w Afryce bez szczepienia cię nie wpuszczą). Ja jednak bez szczepień umarłabym na paranoje, że ten katar to początki malarii, a od bananów dostanę WZW A, więc dopasowując zawartość mojego portfela do potrzeb zdrowotnych, stworzyłam sobie krótką listę szczepionkowych ‘must have’.

GDZIE SIĘ ZASZCZEPIĆ?

Możecie się śmiać z Łodzi że jest brzydka, możecie się śmiać z Łodzi że idąc po byle bułki do sklepu, dostaniecie po drodze po twarzy, ale prawda jest taka, że ja robiąc szczepienia i mając do wyboru Wrocław-Łódź-Warszawa, zdecydowanie wybrałam Łódź. Primo, we Wrocławiu co obdzwoniłam przychodnie i szpitale, ceny szczepień były wyższe. O Warszawie już tu nie wspomnę, bo tam przy takich cenach ludzie chyba muszą zarabiać w diamentach. Secundo, jak donosiły plotki, we Wrocławiu jeszcze nie tak dawno były problemy z asortymentem, podczas gdy w Łodzi szczepionek było do wyboru, do koloru. A do tego terminy w Łodzi są dużo bliższe i bez problemu można nawet próbować się kulturalnie wepchnąć w kolejkę. No i tertio, najważniejsze, w Łodzi zaszczepi Was przekochana Pani Beata, która tak cię zagada, że nawet nie zauważysz jak się wkłuje cztery razy.

A i naklejki ‘Dzielny Pacjent’ w szufladzie znajdzie!

Łódź – Szpital Biegańskiego – trochę na końcu świata, ale polecam.
Pamiętajcie! Szczepień nie robi się tydzień przed podróżą – organizm musi nabyć odporność.
 

NA CO SIĘ ZASZCZEPIĆ DO TAJLANDII /AZJI?

Jak bardzo jesteś stary? Pytam poważnie, bo jeśli ’93 albo młodziej, to prawdopodobnie wzw A i wzw B masz już za sobą. Sprawdź w książeczce zdrowia – moja ma już tak pożółkłe od starości kartki, że ledwo się doczytałam, ale mnie na to dziadostwo szczepiono kiedyś aż 3 razy! Dzięki temu moje obawy o te choroby mogłam ograniczyć do kontrolnego testu przeciwciał  – robi się go z krwi, badanie jest darmowe i pokazuje, czy nadal mamy odporność. Jako że jestem histeryczką, mimo niezłego wyniku postanowiłam się doszczepić na zapas. A co, będę miała na całe życie!
Mówi się, że na liście szczepionkowych ‘must-have’ do Azji Płd-Wsch są:
wzw A – roznosi się drogą pokarmową. Jako że w Azji street food i owoce zjadane w kilogramach są jedną z największych atrakcji, głupio by było cały czas się martwić o raczej kiepskie warunki sanitarne tych obwoźnych kuchni. Wzw A dostałam w jednej dawce – jeśli przyjmę kolejną w okresie od 6 do 12 miesięcy po pierwszej, to będę odporna na całe życie. Łał!
– wzw B – ja robiłam przypominająco, bo spanikowałam.
polio, błonica, tężec – większość z nas była szczepiona w wieku 19 lat, ale kto to pamięta? 3 choroby w jednej strzykawce – jako że nie pamiętałam czy mnie na to szczepili, również wzięłam.
dur brzuszny – chyba najdroższa szczepionka i jedyna, której cenę pamiętam – 177zł. Ale warto było!

Jednorazowo zaleca się przyjąć maksymalnie 4 strzykawki – no przede wszystkim dlatego, że jak wbijesz się w prawe przedramię, w lewe przedramię, w prawe udo i w lewe udo, to na kolejny zastrzyk zostaje ci już chyba tylko tyłek. Poza tym warto wziąć pod uwagę fakt, że przyjmujemy osłabione drobnoustroje chorobotwórcze, więc i tak prawdopodobnie po takiej porcji będziecie jeden wieczór gorączkować.

Jako że przed wyjazdem miałam więcej pieniędzy niż rozumu i bardzo się przejmowałam swoim zdrowiem, postanowiłam po 2 tygodniach doszczepić się jeszcze NA COŚ. Polecono mi meningokoki (nawet nie pamiętam jakie, jest kilka kategorii). Od razu przypomniała mi się telewizyjna reklama ‘STOP MENINGOKOKOM’, która swego czasu była dość popularna (jak się później okazało, to nie było stop meningokokom, tylko stop pneumokokom…). Głównym argumentem za meningokokami było jednak ‘wszyscy teraz się na to szczepią’, więc bezmyślnie wyjęłam z portfela kolejne stówki i zapłaciłam za wizytę…

WIZYTA

…Bo musicie wiedzieć, że zanim się zaszczepicie, wykupić musicie krótką wizytę u lekarza medycyny tropikalnej, który krótko wam opowie co i jak i zbada, czy nie macie gorączki i nadajecie się do szczepień. Taka wizyta jest obowiązkowa i kosztuje 50zł, a w zamian otrzymuje się ‘zgodę’ na wykonanie szczepienia, które jest ważne bodajże tylko przez kilka godzin. Skoro już zainwestowałam w drugą wizytę u pani doktor, dałam się namówić na te meningokoki. Przez całe życie ignorowałam profilaktykę, to raz można zaszaleć!

Okazało się oczywiście, że te meningokoki (chyba mi się przypomniało – typu B), są bardziej groźne w Polsce, niż… w Azji. Mapka świata jasno prezentowała, że w Tajlandii praktycznie nie występują, podczas gdy w Europie można sobie przez nie narobić biedy. Najbardziej wrażliwym w tym temacie regionem jest okolica Mozambiku. Doszłam więc do wniosku że skoro przez przypadek zrobiłam szczepienie zalecane w tamtym kierunku, to może jest jakiś znak na następną wyprawę?…

SZCZEPIENIA – ZA ILE?

Szczepionkowe ‘must have’ (wzw a, wzw b, błonica, tężec, polio i dur) kosztowały mnie, łącznie z wizytą u lekarza, 530zł. Do tego jeszcze płaciłam za te nieszczęsne meningokoki. Czy to dużo? Pewnie tak, za tyle z namiotem można spokojnie przeżyć miesiąc w Tajlandii. Czy warto oszczędzać na szczepieniach?

NIE.

Przede wszystkim, większość tych szczepionek jest albo na całe życie, albo na 10-20 lat. I mimo że nie są one obowiązkowe miejcie świadomość, że w przypadku choroby ubezpieczyciel nie pokryje wam kosztów leczenia, jeśli zignorowaliście słowo ‘zalecane’. Myślę że jakkolwiek nieodpowiedzialnie lubię podróżować, na zdrowiu nigdy nie odważyłabym się oszczędzać. W tym przypadku co was nie zabije, to wcale was nie wzmocni, a może tylko popsuć podróż.

MALARIA, JAPOŃSKIE ZAPALENIE MÓZGU, WŚCIEKLIZNA

Ponieważ sama jeszcze rok temu nie za bardzo byłam zorientowana w temacie szczepień, postanowiłam zmieścić krótką informację odnośnie tych trzech chorób.

(jednocześnie pragnę zaznaczyć że nie jestem lekarzem i nie zamierzam nim być; to co tu zamieszczam to moja skromna wiedza – i tak polecam przedyskutować temat ze specjalistą podczas wizyty)

Malaria – przed malarią można się ‘ochronić’ stosując w czasie wyjazdu specjalne tabletki antymalaryczne. Bierze się je codziennie i jak najkrócej, bo robią totalne spustoszenie w wątrobie. 12 sztuk kosztuje 300-400zł (TAK, NAPRAWDĘ), ale zwykło się odkupywać niedokończone opakowania na forach podróżniczych. Czy polecam? Kiedy spytałam o to panią doktor w kontekście Azji, machnęła ręką. Wysoka cena, okropne skutki uboczne i stosowanie tylko gdy się jedzie we ‘wrażliwe tereny’ a do tego mój stan zdrowia niepozwalający mi brać takie leki sprawiły, że wybór był jasny.

Japońskie zapalenie mózgu – szczepionka chyba z kategorii ‘najdroższa, jaką widziałam’. Jest sens, kiedy bierze się dwie czy trzy dawki, a każda kosztuje… 340zł. Małe szanse na zarażenie, no chyba że jesteście badaczami którzy przez 2 tygodnie będą obcować z całą fauną i florą Malezji w jakiejś głębokiej dżungli.

Wścieklizna – robić czy nie robić? Szczepienia wykonywane przed wyjazdem to tak zwane szczepienia przedekspozycyjne, co oznacza, że w przypadku ugryzienia przez chore zwierzę i tak traficie do szpitala i będziecie leczeni w prawie ten sam sposób, co nie mając szczepienia w ogóle. No dobra, procedura na pewno jest o jeden krok krótsza, ale czy warto – zostawiam to wam. Ja tak czy siak od zwierząt trzymałam się z daleka bo i tak żadne mnie nie lubią, a jak nie lubiły mnie do tego stopnia że zaczynały warczeć i podbiegać, to zawsze miałam w pogotowiu gaz pieprzowy…

Wrzucam jeszcze jeden film, który mnie skutecznie przekonał do szczepień:

Szczególnie polecam od 2:54.
Remember the time you got Polio? No! You don’t. Because your parents got you f**king vaccinated!’ 
 
 
*EDIT: odkryłam tajemnicę mitu, jakoby szczepienia były niebezpieczne. 20 late temu opublikowane zostały badania dowodzące temu, że szczepienia wywołują autyzm. Pogłoska nadal chętnie powtarzana jest przez wiele matek, mimo że autor tekstu – były lekarz – stracił prawo do wykonywania zawodu. Sfałszował wyniki badań, żeby zarobić na tym pieniążki.
Szach-mat!

3 komentarze

  • Unknown

    Poczytaj troszkę więcej na temat szkodliwości szczepień, zwłaszcza szczepionek wieloskładnikowych. Zastanów się, czemu lekarz obwiniający szczepionki o autyzm mógł stracić prawo do wykonywania zawodu. Tak żeby realnie i obiektywnie ocenić – bez paranoi w żadną stronę. To nie jest takie proste, jak Ci się wydaje i jak usiłujesz to przekazać.

    Oczywiście dorosły organizm wszystko znosi inaczej, więc w obliczu kilkumiesięcznej podróży do Azji trudno odmówić sobie tego "komfortu", ale nie oceniaj rodziców, którzy nie chcą noworodkom podawać serii strzałów, raczej przez naturę nie przewidzianych (w przeciwieństwie do doskonałego wsparcia układu immunologicznego, jakim jest mleko matki 😉 ).

  • imakaszu

    Temat szczepień drążyłam od dawna i ten wpis powstawał bardzo długo bo z reguły nie lubię się wypowiadać na blogu podróżniczym na tematy niedotyczące podróżowania. Historia związana z doktorem (?) Andrewem Wakefieldem i masa przeczytanych informacji z rzetelnych źródeł vs. nielogiczne i nieskładne wypowiedzi ludzi pachnących masową histerią sprawiły jednak, że wybór stanowiska był dla mnie dosyć jasny. Nie twierdzę że któraś ze stron ma w 100% rację, ale przecież w dzisiejszym świecie i tak WSZYSTKO szkodzi, więc dopatrywanie się zła w czymś co statystycznie i tak niesie więcej pożytku niż szkody, to już naprawdę paranoja. Jeśli miałabym dziecko nie chciałabym, żeby chodziły do przedszkola/szkoły z innymi dziećmi, które nie zostały zaszczepione.

    Oczywiście nie uważam, że to jest proste – dla mnie cokolwiek podawane dożylnie/domięśniowo budzi strach, w sumie tak samo reaguję nawet na leki (między innymi dlatego w Wietnamie zamiast brać antybiotyki podczas choroby, zdecydowałam się na kurację 'naturalną'). Niemniej nieszczepienie dzieci to zagrożenie i dla nich samych, i dla otoczenia.

  • Unknown

    Przez naturę nie jest przewidziane nic, bo natura nie przewiduje, a działa jedynie na zasadzie "najlepiej przystosowany przeżywa". Jak wysoka może być śmiertelność noworodków i dzieci kiedy nie ma powszechnie dostępnych szczepień, można się łatwo przekonać, bo niestety szczepionki to tak naprawdę luksus krajów rozwiniętych. I dlatego odnoszę czasem wrażenie, że nam się od tego luksusu w czterech literach poprzewracało.

    PS nie, nie jestem lekarzem ani farmaceutą

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *