Kopi Luwak – kawa z kupy. Fanaberia, przysmak czy łamanie praw zwierząt?
Przytuliłam tego futrzastego słodziaka, wypiłam kawę z ziaren z jego odchodów, a na koniec zadałam sobie pytanie: czy to jest w porządku? I nie, nie chodzi tu o higienę czy estetykę. Chodzi o to, ile w niektórych zakątkach świata warte jest życie zwierząt – zwłaszcza, gdy w grę wchodzą pieniądze.
Balijska plantacja najdroższej i ponoć najsmaczniejszej kawy świata, jeden z wielu indonezyjskich biznesów, które prężnie się rozwijają. Zarabia nie tylko na sprzedaży wytwarzanych tu produktów – kaw i herbat, ale również na przyjeżdżających turystach. Wstęp kosztuje niewiele – wypada zamówić choć jedną kawę, czyli w najtańszej wersji 15zł. Nawet do tak małego zamówienia gratis serwowana jest cała taca napojów degustacyjnych. Możesz przejść się po ogrodzie, porozmawiać z pracownikami, zobaczyć owoce kawowca, poznać sposób produkcji kopi luwak – kawy nadtrawionej przez luwaka, i tegoż zwierza przytulić, pogłaskać.
Kim jest luwak?
Niewielkie zwierzątko zwinęło się w kłębek i zasnęło. Przede mną łaskun palmowy, zwany potocznie cywetą. Ni to kot, ni wiewiórka – ot, puchate, pocieszne, chude zwierzątko. Gdy weźmiesz je na ręce, jest żywe i ciekawskie. Większość dnia przesypia jednak w klatce. Dawno temu ktoś zauważył, że łaskun wcina dojrzałe owoce kawowca – czerwone kuleczki, które przypominają wiśnie. Wcina, ale nie trawi do końca! Skórka i miąższ poddawane są w przewodzie pokarmowym działaniu enzymów trawiennych, natomiast pestki, czyli ziarna kawy, po przejściu przez żołądek i jelita, lekko sfermentowane wracają na ziemię. Są czyszczone, wypalane, przygotowywane do spożycia.
Tak powstało kopi luwak.
Skąd pochodzi kawa
Głównym eksporterem jest Indonezja, choć kopi luwak produkuje się też w Wietnamie czy Filipinach. Oprócz ziaren pochodzących od cywet, popularna jest również odmiana nadtrawiona przez słonie (Tajlandia), a nawet małpy.
Kawa pozyskiwana z odchodów ssaków to nie lada gratka dla ludzi, którzy zwęszyli biznes – w końcu w Europie nie ma słoni czy luwaków jedzących świeże owoce kawowca. Produkcja tej kawy stała się wyjątkową okazją na zbicie fortuny dla plantatorów. W Polsce kilogram kopi luwak kosztuje aż 2000-3000zł, a wielu sprzedawców w krajach zachodnich pokusiło się nawet o sprzedawanie jej w biało-złotych pudełkach z włókna węglowego. Wiecie, ma być na bogato!
Kontrowersje
Tytułowe ‘prawa zwierząt’ to trochę zbyt huczne określenie, bo rodowici mieszkańcy Azji raczej nie przejmują się ani dbaniem o środowisko, ani właściwym traktowaniem zwierząt. Sytuację ratują expaci, czyli ludzie, którzy przyjechali tu głównie z Europy, Ameryki czy Australii i postanowili tu zamieszkać. To głównie oni podnoszą świadomość, że wbijanie słoniom haków w głowę, zostawianie śmieci na plaży czy wyrzucanie ton plastiku do morza, to niekoniecznie dobry pomysł (tu przykład). To bardzo często oni opiekują się bezpańskimi zwierzętami, dbają o środowisko, wnoszą trochę więcej cywilizacji. Ale o tym innym razem.
Z ręką na sercu mogę przyznać, że Balijczycy to najbardziej chciwi ludzie, jakich kiedykolwiek spotkałam. Dotyczy to wielu płaszczyzn, w tym produkcji kopi luwak. Przez masowe faszerowanie luwaków ziarnami i traktowanie ich jak żywej maszynki produkcyjnej, śmiertelność tych futrzaków znacznie wzrosła. Spadła też jakość kawy, bo układ pokarmowy takiego małego ssaka często zwyczajnie przestaje wyrabiać przy takich oczekiwaniach Azjatów.
Czy kopi luwak warta jest tego hałasu?
Nie jestem znawcą kawy, ale ta faktycznie smakuje inaczej. Warto spróbować, ale tak długo jak nie jesteście ekspertami w dziedzinie kawy, picie kopi luwak to sztuka dla sztuki. Choć w zasadzie chyba na tym polega jej fenomen – wysoka cena to nie zawsze dobra jakość czy smak, a najczęściej snobizm. Zresztą cywety karmi się przeciętnej jakości robustą.
Bullshit
Muszę o tym wspomnieć – po odwiedzeniu strony polskiego importera tej kawy aż się zaśmiałam, bo dawno nie widziałam, żeby jakikolwiek copywriter spłodził taki bullshit (swoją drogą jak 90% copy pewnie w życiu wcześniej o tej kawie nawet nie słyszał, więc skąd on wziął te karmelowe i budzące zmysły czekoladowe nuty?). Najbardziej jednak bawi porównanie, że Indonezja to kraina mlekiem i miodem płynąca, a życiowym celem pracowników plantacji jest dostarczanie wyjątkowej kawy europejskim snobkom. Do tego luwaki radośnie hasają na wolności wśród kolorowych wiśni i wybierają oczywiście tylko te najlepsze. Nie! Wcale nie są karmione na siłę wszystkim, co się nada – przecież wszyscy dobrze wiemy, że Indonezyjczycy idą w jakość, a nie w ilość.
…No błagam. XD
Spróbowałam, więcej nie potrzebuję. Rozumiem że są gusta i guściki i mając na uwadze że moja opinia jest zupełnie subiektywna i być może nie do końca się znam wciąż nie uważam, żeby walory smakowe były warte swojej ceny. Zarówno tej wyrażonej w dolarach, jak i kolejnych, niepotrzebnie więzionych i wykorzystywanych zwierzętach.
I choć mój luwak nie wyglądał na smutnego, co najwyżej na zaspanego, to nie chce mi się wierzyć, że produkcję na światową skalę zapewniają tylko szczęśliwe, dobrze traktowane luwaki.
Po prostu miejcie świadomość.
4 komentarze
www.domondo.pl
Ja tu żadnego łamania praw zwierząt nie widzę 😉
Klaudia Kuran
Jaka dokładnie jest to plantacja?
natkar
Dzięki
Biuro Podróży Bielsko
Bali to bardzo dobry kierunek na egzotyczną podróż. Sam planuję się tam wybrać.