Tajlandia 360° – zdjęcia sferyczne z 1. miesiąca podróży.
1. The Golden Mount (Wat Saket)
Niedaleko od centrum (o ile w Bangkoku da się zdefiniować słowo ‘centrum’), znajduje się ciche i ustronne miejsce. Wat Saket to chyba jedyna świątynia w Bangkoku, w której nie zdeptało mnie stado chińskich wycieczek i o dziwo, mimo turystów jest tutaj cicho i przyjemnie – we włosach można poczuć wiatr, co przy upałach jest zbawienne; można pooglądać miasto z góry, zobaczyć zachód słońca. Wejście kosztuje 50B (5,5zł). Warto! Jeśli rozsiądziesz się na szczycie, będzie to wyglądało mniej więcej tak:
2. Khao San Road
Najbardziej imprezowa ulica Bangkoku, przez wielu nazywana też ‘backpackerską’ – choć ja nazwałabym ją bananową. Mimo chęci czy niechęci, obowiązkowa do zobaczenia i za dnia, i w nocy, kiedy to zupełnie zmienia się jej oblicze.
W sam raz na imprezę, ale do zakupów czy nie daj Boże jedzenia tutaj nie zachęcam – po pamiątki lepiej udać się w boczną uliczkę, a szama jest po prostu nieświeża i relatywnie droga. Lepiej już zawitać na…
3. Soi Rambuttri
Równoległa ulica do Khao San, dla mnie dużo przyjemniejsza do spacerowania czy na wieczorną kolację!
4. Pociąg 3. klasa!
W drodze na Koh Phangan postanowiliśmy wyjechać z Bangkoku pociągiem (za odcinek do Hua Hin – 250km, zapłaciliśmy 8,4zł). Po wagonach co chwilę przechadzają się sprzedawcy z koszami i wiaderkami z lodem i zimnymi butelkami coli. Ryż, jedzenie, picie, deserki, a wszystko to w normalnych cenach. Składy są w niezłej kondycji jak na taką cenę i klasę – tajskie pociągi z całą pewnością mogą zawstydzić PKP tym, że mają… papier w łazience. I to biały, mięciutki!
Kiedy 2 lata temu jeździłam po Tajlandii pociągami, biały w przedziale to była atrakcja. Teraz ta forma transportu spopularyzowała się i korzystają z niej zarówno backpackersi, jak i starsi podróżnicy z walizkami.
Na samej północy wyspy znajduje się plaża, z której brodząc po kolana w wodzie przejść można na niewielką wysepkę (no, chyba że jest przypływ). Droga jest kamienista i ciężko się idzie bez klapków, ale widoki i zachód słońca – jak ta lala!
6. Haad Yao
Szeroka i piaszczysta plaża, przy której wynajęliśmy domek i zamieszkaliśmy. Ku naszemu zdziwieniu nie ma wielu turystów, na końcu jest sporo miejsca z cieniem. Nadaje się do nurkowania i leżenia plackiem (zwłaszcza w wodzie 💗). Bardzo blisko znajduje się 7eleven, więc można na szybko skoczyć po zimne piwko, tosta lub mrożoną kawę.
7. Plaże – północ Koh Phangan
Zapuściliśmy się tam tylko raz, kiedy włóczyliśmy się po wyspie skuterem. Miękki biały jak mąka piasek, rodziny z dziećmi, spokój. Byłam tam późnym wieczorem, ale miejsce wydawało się dość przyjemne, choć jak dla mnie ta część wyspy jest za daleko ‘cywilizacji’.
8. Wodospad
W porze suchej dość ciężko znaleźć wodospad, a przynajmniej taki z wodą. My jednak wytrwale szukaliśmy i Phaeng Waterfall co prawda nie ukazał nam się efektownymi kaskadami, ale trekking i widok na całą wyspę były całkiem przyjemne. Uwaga! Nie idźcie tam w klapkach – o zgrozo, minęliśmy kilka osób z poranionymi stopami. I strzeżcie się pająków!
9. Wodospad nad rzeką
Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja.
Wypożyczonym skuterem jechaliśmy tak długo że aż zapomniałam, dokąd to się wybieram. W drodze na plażę Haad Than Sadet, która okazała się niczym ciekawym, odkryliśmy kilka wodospadów na rzece (wodospad Thong Nang, Saampan, Deang Waterfall). Są blisko drogi i łatwo je znaleźć – poznacie gdzie się zatrzymać po parkingach.
Protip dla tych, których zainteresowała świątynia: jeśli też jesteście cebulami i nie lubicie płacić mafii taksówkarskiej, możecie z miasta podjechać miejskim ‘busem’ za 2,2zł – szukajcie na maps.me punktu ‘Local bus to Bus Station & Tiger Cave Temple’. I nie dajcie się oszukać! Cena to naprawdę 20B, choć kierowca nie będzie zadowolony, że znacie cenę.