singapur zwiedzanie
azja,  praca zdalna,  singapur

Przymusowa wycieczka – 1 dzień w Singapurze.

Singapur marzył mi się od dawna, ale nigdy wcześniej nie udało mi się do niego dojechać. Tym razem szybka wycieczka do tego państwa-miasta była raczej obowiązkiem, niż wyborem – kończyła nam się indonezyjska wiza, więc musieliśmy wyjechać z kraju choć na kilka godzin.

Plan był prosty – chwilę przed upłynięciem ważności wizy wyjeżdżamy gdzieś z Indonezji na 1 dzień i wracamy. Co prawda z Bali najtańsze loty były do Kuala Lumpur, ale jako że w KL spędziliśmy dużo czasu miesiąc wcześniej, postanowiliśmy dopłacić 40zł i wybrać lot do Singapuru – skoro już mamy poświęcić hajs i czas, to zobaczmy coś fajnego!

Zresztą wiecie, jestem dość dziecinna i uważam, że każde pieniądze są warte nowego stempelka w paszporcie.

W Singapurze wiele rzeczy może skończyć się przypałem – na przykład handel heroiną czy gumą do żucia (ta pierwsza kończy się karą śmierci, a druga – mandatem ~2700zł). Ponadto aż 88% wszystkich wyroków wydanych w 2012 zawierało karę chłosty.

Życie na balijskiej wsi nas rozleniwiło – w zasadzie toczy się głównie między pracą, plażingiem i  jedzeniem. Początkowo do Singapuru zwyczajnie nie chciało nam się jechać (w obie strony 3500km), ale nie mieliśmy wyjścia. Wrzuciłam paszporty i laptopy do plecaka i ruszyliśmy w drogę.

Wiecie co? Singapur był super – w sam raz na 1 dzień. Nie mieliśmy żadnego planu zwiedzania, a i tak wracałam stamtąd oczarowana. Co prawda jak wyjechaliśmy z tej balijskiej wiochy prosto do Singapuru to nawet nie wiedzieliśmy, którędy wyjść z centrum handlowego albo jak przejść przez ulicę. Do tego spory kontrast: nikt na ciebie nie trąbi, ktoś przepuści cię na pasach, są chodniki, jest cicho. Ta cisza chyba uderzyła nas najbardziej – o ile na Bali spacer do najbliższego sklepu to dla nas walka o życie i wielki jazgot, o tyle chodzenie w Singapurze było czystą przyjemnością i relaksem.

Tyle przestrzeni! Nikt mnie nie próbuje rozjechać!

Kilka moich protipów na drogę:
1. Jeśli lecicie liniami AirAsia, KONIECZNIE dokupcie do biletu lasagne za 9zł. Czaicie? Posiłek w samolocie 9zł, u nas za tyle może wodę dostaniecie. Zgodnie przyznaliśmy, że chicken lasagne to najlepsza rzecz, jaką jedliśmy w Azji.
2.  Nie wyrzucajcie biletu na metro – jest wielorazowy, a dodatkowo z nim za każdy bilet zapłacicie mniej. Wystarczy położyć go na biletomacie i ‘doładować’ – ja oczywiście o tym nie wiedziałam i swój pierwszy bilet wyrzuciłam.
3. Singapur jest drogi. Jeśli macie jeść obiad za 5sgd, to już lepiej dopłacić kilka dolarów i zjeść w restauracji, która ma gwiazdkę Michelin. My jedliśmy w Chinatown z kuponem zniżkowym i za 5 talerzyków i picie zapłaciliśmy ok. 58zł (ROLLSY Z MANGO, SEREM I KREWETKĄ – jedna z najlepszych rzeczy, jakie jadłam w życiu!!!).

Świetne rozwiązanie – nareszcie kelner nie stał mi nad głową. Zaznaczasz – zamawiasz!
 
***
A teraz kilka obrazków – patrzcie, ile fot nacykałam:
Lotnisko na Bali – do spania polecam!
150  dolarów singapurskich. Przy tych cenach to nie majątek.
W Singapurze wszyscy wyglądają tak, jakby szli do korpo, właśnie wyszli z korpo, albo mieli przerwę w korpo – i pewnie coś w tym jest.
Chinatown
Buddha Tooth Relic Temple & Museum
Biblioteka miejska w centrum handlowym Chinatown – magia, cisza i stuletni ludzie czytający tomiki poezji.
Mały bagaż podręczny, mało miejsca, ale Kermit też przecież kolekcjonuje azjatyckie kraje!
Przechodzień spotkany w parku – wystraszył i Kermita, i mnie.
Centrum handlowe – zgadnijcie czy uwierzyłam, że te rybki są prawdziwe…
Kermit był pod ogromnym wrażeniem
W Singapurze, za namową Patryka, podjęłam też bardzo ważną życiową decyzję – w końcu postanowiłam wyrzucić przypadkowo zabraną do Azji kartę Moja Biedronka.
 
Wiza w Indonezji weszła gładko. Następne dwa miesiące mieszkam na Bali!

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *